Dwujęzyczność

Poniżej będę umieszczać podstawowe informacje na temat dwujęzyczności. Z czasem mam nadzieję i ta strona teoretyczna wypełni się na tyle, iż każdy rodzic będzie mógł znaleźć tu wiele informacji interesujących go.

1. CO TO JEST DWUJĘZYCZNOŚĆ?

Niewiele osób wie, że na świecie istnieje około 7 tysięcy języków, a dwie trzecie ludzkości jest dwujęzyczna lub wielojęzyczna. Wśród Polaków, posługujących się na co dzień głównie jednym językiem, temat dwujęzyczności był przez długi czas stosunkowo nieznany. W ostatnich latach, wraz z wzrastającą emigracją młodych ludzi, zwiększającą się liczbą mieszanych małżeństw oraz cudzoziemców, którzy swoje losy na wiele lat związują z Polską, zagadnienie dwujęzyczności nabiera coraz większego znaczenia.
Dwujęzyczność, z łac. bilinguis, oznacza «sprawny w dwóch językach». W średniowieczu termin ten był synonimem słowa «sprytny, zaradny». W 1935 roku amerykański językoznawca Leonard Bloomfield definiuje dwujęzyczność jako zdolność do mówienia dwoma językami jak osoby jednojęzyczne. Takie rozumienie osoby dwujęzycznej «jako dwóch osób jednojęzycznych w jednej» dominuje przez długi czas w ośrodkach naukowych i opinii społecznej.
Dzisiaj coraz częściej mówi się, że idealna dwujęzyczność nie istnieje, tzn., że nie można nabyć w sposób dokładnie identyczny dwóch systemów językowych. Umiejętności lingwistyczne osoby będą zależały od wielu czynników – od kontaktów z innymi reprezentantami kultury, specyfiki przeżywanych sytuacji, potrzeb komunikacji w danej dziedzinie itp. I tak np. dwujęzyczny chłopiec polsko / angielski mieszkający w Anglii będzie doskonale znał słownictwo dotyczące zamków rycerskich (z zabaw z angielskimi kolegami na podwórku), nie znając takich wyrażeń w języku polskim, gdyż ma tylko kuzynki, z którymi bawi się na wakacjach w gotowanie dla lalek i w ten sposób poznał doskonale polskie terminy kulinarne, nieznajome mu w języku angielskim.
Obecnie więc coraz częściej określa się dwujęzyczność jako zdolność jednostki do używania regularnie więcej niż jednego języka. Zdolność ta wytwarza się w przypadku potrzeby posługiwania się na co dzień więcej niż jednym językiem. Władanie kilkoma językami jest postrzegane jako wielkie dobrodziejstwo. Otoczenie dziecka dwujęzycznego cieszy się, że w łatwy sposób osiągnie tak dużą kompetencję, jaką jest władanie językami obcymi. Często w naszych wielokulturowych społeczeństwach mówi się, że dwujęzyczność to prawdziwy skarb, zapewnienie dziecku świetnego startu w przyszłości, zwiększenie jego możliwości edukacyjnych, otwartości na Inne. Podkreśla się jej pozytywny wpływ na niektóre funkcje rozwoju poznawczego dziecka: myślenie twórcze, umiejętność abstrahowania, zdolność koncentracji. Dwujęzyczność jest powiązana z dwukulturowością. Dobrze jest jeśli osoba dwujęzyczna zanurzona jest w dwóch różnych kulturach i korzysta z bogactw każdej z niej.
Z drugiej strony jednak rzadko wspomina się o tym ile doświadczeń kosztuje każdego młodego człowieka nabywanie języka. Nauka taka wiąże się zwykle ze zmianą postrzegania rzeczywistości, o czym rodzice, opiekunowie i rodzina często nie mają pojęcia. Dwujęzyczność może być dużym bogactwem ale też może stać się niekiedy przekleństwem...[i]
Rodzice małych dzieci mogą obserwować u swych pociech przeróżne zachowania, których źródłem jest nabywanie kilku języków w jednym czasie. Natomiast rodzicom borykającym się z problemami swoich nastoletnich dzieci czasem nawet nie przyjdzie do głowy, jaką rolę w tym wszystkim odgrywa poszukiwanie tożsamości związane z posługiwaniem się dwoma językami w domu czy w środowisku.
Często rodzice tacy wkładają dużo wysiłku w to, aby dziecko władało dwoma językami, zachowało kontakt z rodziną i krajem macierzystym. Kiedy nie do końca się to udaje pojawiają się u nich trudne emocje zniechęcenia, zawodu, poczucia niezrozumienia ze strony innych, bezsilności, troski o własne dziecko...Czasami emocje te przeplatają się z satysfakcją z dwujęzycznych osiągnięć malucha, a czasem to po prostu wielka radość, bo dziecko odnajduje się świetnie w dwóch rzeczywistościach językowych i kulturowych. 
Podstawowy i najczęściej spotykany podział dwujęzyczności to:
1. dwujęzyczność symultaniczna
2. dwujęzyczność sekwencyjna.
Obecnie, na potrzeby tego "miejsca w sieci" właśnie takim podziałem się posługuję. Nie jest to jednak podział wystarczający. Dlatego też słusznym wydaje się wprowadzanie nowych terminów, które oddadzą lepiej sytuację konkretnego człowieka - sytuację złożoną i różnorodną. Dobra wydaje się być klasyfikacja według Harmesa i Blanca, gdyż jako kryteria biorą oni pod uwagę kilka istotnych spraw: 
1. relację między mową a myśleniem, 
2. osiągnięty poziom kompetencji w obu językach, 
3. wiek przyswajania obu języków, 
4. status społeczno-kulturowy obu języków, 
5. tożsamość kulturową osoby dwujęzycznej. 
Wyłonili oni pięć rodzajów dwujęzyczności:
1. Dwujęzyczność współrzędna (koordynacyjna) z występującą niezależnością kodów. Czysta jej postać ma miejsce, gdy jeden język służy do komunikacji w domu, a drugi w szkole bądź pracy. Dwujęzyczność złożona (kompozycyjna), gdy istnieje jedna reprezentacja kognitywna dla dwóch etykiet językowych.
2. Dwujęzyczność zrównoważona i dominująca.
3. Dwujęzyczność wczesna, dwujęzyczność wieku dorastania, dwujęzyczność dorosłych.
4. Dwujęzyczność wzbogacająca i zubożająca.
5. Dwujęzyczność dwukulturowa, monokulturowa (związanaz L1) i akulturowa (związana z L2).







2. DWUJĘZYCZNOŚĆ SYMULTANICZNA

Dwujezyczność równoczesna (współrzędna), zwana inaczej symultaniczną pojawia się wówczas, gdy drugi język zostaje wprowadzony bardzo wcześnie, a umownie przynajmniej przed trzecim rokiem życia. Najczęściej dwujęzyczność równoczesna występuje w przypadku dzieci pochodzących z małżeństw mieszanych, ale może także pojawić się u dziecka, którego rodzice mówią w tym samym języku, a które spędza bardzo dużo czasu z osobą władającą innym językiem (np; niania, w żłobku, etc).
W przypadku takiej dwujęzyczności rodzice mogą wybrać różne strategie wprowadzania dziecka w swiat dwóch języków. Wyróżnia się między innymi: strategie osoby – każde z rodziców zwraca się do dziecka w swoim języku ojczystym, strategie miejsca – umownie rodzina mówi w jednym języku w domku letniskowym, a innym na plaży, strategie czasu – kiedy np. rodzina decyduje posługiwać się jednym językiem od poniedzialku do piątku, a drugim w weekend. Strategia osoby zwana jest inaczej OPOL (one person, one language), z badań wynika, że strategia ta pozostaje dla dziecka najbardziej naturalna i najbardziej skuteczna.
W przypadku dwujęzyczności symultanicznej dziecko najczęściej początkowo najlepiej opanowuje język osoby, z którą przebywa najczęściej, ma najwięcej różnorodnych sytuacji komunikacyjnych. Następnie często językiem dominującym staje się język społeczności - przedszkola, szkoły. Zwykle jednak dziecko rozpoczynając przedszkole włada już dwoma językami, choć niekoniecznie w równym stopniu.
Może się tak zdarzyć (i tak jest bardzo często), że dwa języki nie zostaną opanowane w sposób całkowicie identyczny, na takim samym poziomie. Często jeden z języków jest dominujący. Ważne jest, aby wspierać w miarę możliwości rozwój drugiego języka, aby jego nieznajomość nie stała się przeszkodą w komunikacji z rodzicem się nim posługującym. Wiadomo, że pewne treści, szczególne te najważniejsze, o charakterze emocjonalnym mogą być przekazane w sposób satysfakcjonujący jedynie w języku, który znamy najlepiej, często języku matki. Gdy zabraknie pewnego kodu przekazu, pomiędzy osobami może wytworzyć się komunikacyjna przepaść, a emocje zostaną zablokowane i niewyrażone. Taka sytuacja może po pewnym czasie zaowocować problemami tożsamościowymi, emocjonalnymi. Liczne badania dowodzą, że warunkiem prawidłowego rozwoju oraz powodzenia szkolnego dziecka jest utrzymywanie języka rodziców lub jednego z rodziców, w sytuacji, kiedy językiem społeczności jest inny język. Badania te dowodzą, iż wbrew niektórym przekonaniom na temat szkodliwości dwujęzyczności należy wspierać dwujęzyczność u dzieci, które narodziły się dwóch różnych kulturach. Wydaje się, że nie sama dwujęzyczność jest problemem, ale raczej jej brak w sytuacji, gdy byłaby ona wskazana a wręcz nawet niezbędna.
Strategia OPOL - najczęściej stosowana i sprawdzona strategia przez rodziców w małżeństwach mieszanych. Każdy z rodziców mówi do dziecka w swoim ojczystym języku. Jest to najkorzystniejszy sposób nauki różnych języków rodziców. Zapobiega on dwujęzyczności zubażającej, kiedy to język jeden "wchłania" drugi. 



3. DWUJĘZYCZNOŚĆ SEKWENCYJNA

Dwujęzyczność sekwencyjna (sukcesywna, podporządkowana) to sytuacja, kiedy dziecko obojga rodziców obcokrajowców musi nauczyć się języka kraju przyjmującego tych emigrantów. W Polsce przykładowo mogą to być dzieci dwojga rodziców Ukraińców, Wietnamczyków, Koreańczyków. W takiej sytuacji dziecko najczęściej bardzo słabo mówi w języku kraju przyjmującego, gdyż w domu mówi się językiem rodziców. Dwujęzyczność taka zwana jest dwujęzycznością sekwencyjną – znaczy to, iż drugi język jest nabywany jako kolejny, a wcześniej dziecko posługuje się już językiem – przeważnie językiem obojga rodziców. Badania wskazują, iż ten rodzaj dwujęzyczności wpływa na relacje rodziców i dzieci – szczególnie w czasie, kiedy dziecko opanuje lepiej niż rodzice język kraju przyjmującego. Początkowo, przeważnie w przedszkolu, dziecko styka się z dużym problem emocjonalnym spowodowanym trudnościami z odnalezieniem się w grupie mówiącej innym, nieznanym mu językiem. Potem, w zależności od losów całej rodziny, mogą pojawić się duże problemy tożsamościowe, zaburzenia relacji dzieci – rodzice. Dlaczego tak się dzieje? Proszę wyobrazić sobie siebie (zakładamy dorosłego człowieka) w sytuacji, kiedy nie rozumiemy języka społeczności, w której żyjemy, kiedy nasi mentorowie (dla dziecka rodzice) nie potrafią nam wytłumaczyć wszystkiego, co się z nami dzieje, czy ma się dziać. Rodzice „tracą (częściowo) swój naturalny przywilej kształtowania języka swoich dzieci” (J. Cieszyńska. s.1) a tym samym możność kształtowania ich poczucia bezpieczeństwa, wrażliwości, tożsamości i wartości. Oczywiście prawidłowo nabywana dwujęzyczność otwiera drzwi do korzystania ze zdobyczy dwóch kultur i to ma być celem i rodziców i wychowawców. Do tego potrzebna jest duża świadomość rodziców – szczególnie w dwóch kwestiach:
1. konieczność nauki i ciągłego doskonalenia języka kraju przyjmującego – szczególnie wytrwale uczyć się muszą rodzice;
2. oraz nauka i doskonalenie języka rodziców u dzieci (poprzez naukę czytania, wspólne lektury i rozmowy).
Nauka drugiego języka – języka społeczności daje dziecku możliwość identyfikacji ze społecznością, w której przyszło mu żyć. Podobnie rodzice – poznając jak najlepiej język, mogą zrozumieć zasady panujące w danej społeczności, dostrzec różnice kulturowe. Przede wszystkim dostają narzędzie umożliwiające zrozumienie świata ich dziecka, który jest inny, niż ich świat, w którym dorastali. Bardzo dobre opanowanie i ciągłe doskonalenie języka matki pozwala zaś na przeprowadzanie poważnych i mądrych rozmów dzieci i rodziców, a to daje możliwość rodzicom pełnienia ich naturalnej roli tych, którzy przekazują cały świat wartości kultury, z której się wywodzą oraz umożliwiają przedyskutowanie różnic, z którymi się stykają w nowej kulturze. Rodzice i dzieci rozumieją się w sprawach poważnych i interesujących – nie tylko na poziomie komunikacji codziennej, w kodzie ograniczonym. W ten sposób wszyscy w rodzinie kształtują swoje osobowości, odkrywają tożsamość, mogą wspólnie dyskutować na temat ważny – kim jesteśmy? Brak dobrej znajomości języka matki powodować może poważne problemy tożsamościowe w późniejszym czasie – w czasie dorastania.
Uświadamianie rodzinom tych ważnych kwestii i wspieranie ich w kształtowaniu się nowej tożsamości jest najważniejszym zadaniem wszystkich terapeutów i specjalistów. Powinni oni pomagać rodzinie wspierać dziecko w poznawaniu świata nowego języka, świadomie, poprzez język (stopniową naukę) wzmacniać poczucie bezpieczeństwa. Należy pamiętać, że dzieci właśnie dzięki wychowawcom przedszkolnym i szkolnym poznają elementy kultury kraju, w którym zamieszkali ich rodzice – uczą się piosenek okolicznościowych, wierszyków, zwyczajów, tradycji. Najczęściej rodzice nie są w stanie tego zrobić. Sami uczą się dopiero nowej kultury. Ważne jest by jak najczęściej integrować to, co poznaje dziecko, z tym, co poznają rodzice – wspólne zaangażowanie w różne społeczne działania. Braki rodziców w pełnieniu różnych ról społecznych nie będą wtedy wyraźne i nie będą wpływały niekorzystnie na postrzeganie rodziców przez dziecko.
Ważne jest więc by sytuacja dwujęzyczności budowała w dziecku i jego rodzicach otwartego człowieka, akceptującego i siebie i Innego, umożliwiała rozszerzanie obrazu świata, napełniała szacunkiem dla korzeni i dla nowej kultury, wzbogacała emocjonalnie a nie rozdzierała wewnętrznie.


4. HISTORIA MAKSYMILIANA 


Maksymilian ma 3,5 roku. Urodził się w Austrii, w rodzinie polskiej - rodzice oboje Polacy. Mieszkają w Austrii niewiele ponad 4 lata. W domu z dziećmi rozmawia się tylko po polsku. Tata dobrze mówi po niemiecku, mama bardzo słabo, ale jest z wykształcenia językoznawcą i logopedą – przynajmniej to daje jej wiedzę o możliwych językowych kłopotach i zmaganiach wszystkich w rodzinie. 

Do wieku 2,3 Maksymilian był z mamą w domu. Szybko uczył się mówić po polsku, rozpoczął też wczesną naukę czytania. W wieku 16 miesięcy czytał wszystkie samogłoski. Jego kontakt z językiem polskim wzmacniany był poprzez częste spotkania z innymi Polakami i przez częste wizyty w Polsce. W wieku 2 lat mówił bardzo dobrze po polsku, budował zdania rozwinięte, opowiadał, chętnie uczył się nadal czytania sylab i wyrazów globalnych. Kontakt z językiem niemieckim to sytuacje życia codziennego poza domem – ze względu na to, iż rodzice nie mieli żadnej możliwości pozostawienia komukolwiek dziecka, synek towarzyszył im przy załatwianiu każdej sprawy - w urzędach, sklepach, u lekarzy itp. Dzięki temu chłopiec był bardzo dobrze osłuchany z prozodią języka niemieckiego i szybko uczył się podstawowych zachowań komunikacyjnych w sytuacjach społecznie ważnych, powtarzalnych. 
Rodzice starali się utrzymywać kontakty z dziećmi mówiącymi po polsku. Niestety miejsce zamieszkania – stare gospodarstwo pomiędzy lasami i łąkami – znacząco ograniczało kontakty chłopca z dziećmi, szczególnie z dziećmi niemieckojęzycznymi. Rodzice zdecydowali się podjąć starania o przyjęcie Maksia do przedszkola. Przez kilka miesięcy próbowali przygotować synka na to wydarzenie – ucząc go podstawowych zwrotów języka niemieckiego i aranżując spotkania z dziećmi niemieckojęzycznymi. W wieku 2,3 m. chłopiec poszedł do przedszkola. Wydarzenie to zawsze dla rodziców i dzieci niesie ze sobą wiele emocji. W wypadku, kiedy chłopiec poszedł do przedszkola, w którym wszyscy mówili po niemiecku emocje te dotknęły wszystkich z podwójną mocą. Widoczne były problemy chłopca w zaakceptowaniu nowej sytuacji. Całe szczęście, ogólnie samo pójście do przedszkola, zabawy z innymi dziećmi, zajęcia proponowane przez opiekunki były dla chłopca pewną atrakcją. Zagubienie wśród nowych osób i sytuacji najwyraźniej się ujawniało w momentach, kiedy do wyjaśnienia i zrozumienia potrzebny był język. Chłopiec dobrze bawił się do momentu, kiedy w pobliżu była mama i tłumaczyła, co się dzieje, co mówi pani, czego chce pani lub inne dziecko, co będzie się działo. Kiedy miał pozostać sam przychodziły złe emocje i płacz. Sytuacja była dość ciężka, chłopiec przez długi czas nie zmieniał zachowania. Nauczycielki stwierdziły, że możliwe jest, iż jest za mały na pozostanie w przedszkolu. Mama dziecka – logopeda i językoznawca – widziała sytuację inaczej: zachowanie chłopca wiązała z jego problemem językowym, brakiem znajomości języka niemieckiego. Postanowiła pomóc chłopcu na ile mogła, na ile pozwalała jej znajomość języka niemieckiego. Wprowadziła do codziennego rytuału pisanie dzienniczka wydarzeń. Jako terapeuta Szkoły Krakowskiej technikę tę znała bardzo dobrze. Rysowanie i zapisywane najważniejszych sytuacji i wydarzeń danego dnia, pozwoliło chłopcu dostrzec powtarzalność sytuacji i zachowań komunikacyjnych, opisywało zdarzenia z danego dnia i przygotowywało na coś, co było zaplanowane w przedszkolu. Wszystko to, zapisywane w formie dialogu, dawało chłopcu narzędzie do komunikowania się. Zielony zeszyt-dzienniczek stał się jego narzędziem obronnym. Maksymilian wkraczał z nim pod pachą do sali przedszkolnej dumny i zadowolony. Pokazywał paniom zapis z domu – co pozwalało mu „opowiadać” co się ważnego wydarzyło w jego życiu. Panie często posługiwały się zapisem, wracając do niego, pokazywały chłopcu, co się dzieje, czytały znane już dziecku zdania. Maksymilian bardzo szybko opanowywał zapisane zwroty i zdania. Zapis pozwalał na poprawność gramatyczną wypowiedzi. Kierował też nieco zachowaniami językowymi pań – zwracały się one do niego zdaniami zapisanymi w dzienniczku i na ich podstawie budowały nieco prostsze wypowiedzi. Wszystko to spowodowało, iż poczucie bezpieczeństwa Maksymiliana wzrosło. Już po tygodniu! o wiele chętniej szedł do przedszkola, po miesiącu traktował wyjście do przedszkola jako dużą radość. 
Obecnie rozpoczął drugi rok przedszkolny. W dzienniczku ciągle zapisywane są zwroty potrzebne mu w różnych sytuacjach. Chociaż chłopiec chętnie uczy się języka niemieckiego, język polski pozostaje w tym momencie ważniejszy. Z radością uczy się czytać po polsku i uwielbia kiedy jemu się czyta. Pyta „czy w tej bajce (dvd) mówią po polsku?”. Na pytanie „Czy chciałby pójść do innego przedszkola?” odpowiada – „Tak! Co mówią po polsku”. Kiedy ma poznać nowego rówieśnika pyta „czy mówi po polsku?” , pyta czy pan mechanik mówi po polsku?, czy fryzjer mówi polsku?. Niekiedy 3,5 letni chłopiec poprawia mamę mówiącą po niemiecku…. 
Bardzo dobrze czuje się w środowisku osób niemieckojęzycznych –nie ma zachowań wycofania się, próbuje zawsze nawiązywać kontakt. Ogólnie rozumie jeszcze bardzo, bardzo mało z rozmów dorosłych po niemiecku – w takich sytuacjach nie pozostaje jednak bierny i usiłuje kierować rozmowę na tematy mu znane. W sytuacjach obcych kulturowo wycofuje się jednak – nie chce wejść na scenę z innymi przedszkolakami, nie chce dołączyć do grupy w trakcie różnych imprez, w których uczestniczą też rodzice. Woli pozostać z nimi. Przypuszczalnie takie sytuacje są dla niego trudne też kiedy rodziców nie ma, ale wtedy nie ma możliwości ucieczki. Panie w przedszkolu mówią, że Maksymilian uczy się języka nad wyraz szybko. Ale jest to ciągle etap kiedy dziecko uczy się języka, słownictwa i systemu – nie nabywa jeszcze wiedzy w tym języku. Wiedzę nabywa w języku polskim. W języku matki też opowiada o wszystkich swych emocjach i przeżyciach. 
Rodzina ma zamiar wrócić do Polski przed pójściem Makusia do szkoły.


33 komentarze:

  1. Dzień dobry
    Mam pytanie. Mój synek ma 20 miesięcy, mieszkamy zagranicą, jesteśmy rodziną "mieszaną", tata jest pochodzenia niemieckiego. Mały prawie nic nie mówi (jedynie: nie, tak, dada, tata, papa, czasem uda sie baba, kiedyś umiał powiedzieć mama, dziś, dziesięć, obecnie nie chce powtórzyć). Martwię się, nie wiem jak mu pomóc i czy powinnam ingerowac, czy po prostu czekac? wydaje mi się, że juz zbyt dlugo czekam. Czasem wydaje mi sie, ze nawet nie wie kto jest mama. Ale poza tym bardzo duzo rozumie po polsku. Jednak wydaje mi się, że od około 2-3 miesięcy nie ma postępów, a wręcz jest regres. Proszę o radę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    Odpowiem tutaj krótko, tyle, ile też może przydać się innym rodzicom. Szczegółowe pytania (myślę, że będzie Pani takowe mieć) proszę kierować na maila el.lawczys@gmail.com lub elzbietalawczys@szkolakrakowska.pl
    Dziecko 20-miesięczne powinno mówić już o wiele więcej – nazywać osoby i rzeczy (z otoczenia), łączyć słowa, nazywać czynności i cechy. Radzę stymulować rozwój języka od zaraz, ponieważ rozwój ogólny bez języka przebiega zupełnie inaczej. Nie ma na co czekać! Po pierwsze, należy pamiętać o zasadzie OPOL – Pani mówi do dziecka po polsku, tata po niemiecku. Proszę pamiętać o tej zasadzie, gdyż jest ona podstawowym warunkiem nabywania pozytywnej dwujęzyczności.
    Poza tym należy zwrócić uwagę na wspomaganie, stymulację rozwoju języka polskiego, jako języka matki. Język niemiecki i tak będzie językiem dominującym środowiskowo i prawdopodobnie kiedyś zdominuje język polski. Jak ważna jest jednak nauka języka matki, może Pani poczytać w artykułach J. Cieszyńskiej – można je znaleźć i pobrać na stronie www.konferencjelogopedyczne.pl
    Wiele ćwiczeń znajdzie też Pani na portalu: www.od-zabawy.pl (np. przy opisie rozwoju języka dziecka). Inne (zabawy słuchowe, językowe, książeczki) mogę Pani polecać po szczegółowej konsultacji mailowej.
    Do ćwiczeń języka polskiego polecam też:
    - program stymulacyjny, który motywuje do powtarzania w języku polskim „Kocham czytać” – www.we.pl
    - program słuchowy – „Słucham i uczę się mówić” (Sylaby i rzeczowniki) – www.arson.pl
    Ważna jest też stymulacja pracy lewej półkuli mózgowej – gdyby była Pani w Polsce, może się pani umówić na konsultację i pokaz kilku godzin ćwiczeń u terapeuty szkoły krakowskiej. Lista terapeutów na stronie www.szkolakrakowska.pl
    Czekam na kontakt mailowy, możemy wtedy omówić szczegółowe ćwiczenia i spróbować ustalić program – od czego należy zacząć.
    Pozdrawiam serdecznie.
    El. Ławczys

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam. Czy może Pani podać literaturę z której Pani korzystała?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwięcej ciągle korzystam z opracowania J. Cieszyńskiej "Dwujęzyczność, dwukulturowość..." oraz jej artykułów, dalej artykuły Miodunki i książki I. Kurcz (i pod jej opr. Psychologiczne aspekty dwujęzyczności).Powyższy tekst jest króciutki, ale są w nim tez fragmenty napisane przez moją koleżankę z Francji, która korzysta ze źródeł francuskich.
      Jest to tekst skierowany do rodziców, nie jest to tekst naukowy.
      Wiele ze stwierdzeń jest tez po prostu z naszego "życia wzięte" a oparte tylko na wiedzy naukowej.

      Usuń
    2. Acha - i oczywiście dotyczy to tylko (!) tekstu powyżej, bo jeśli chodzi o inne teksty na blogu korzystam z wielu, wielu źródeł, które staram się zbierać.

      Usuń
  4. Dziękuję, bardzo za odpowiedź, mam jeszcze jedną prośbę. Zakładam, że posiada Pani ową książkę J. Cieszyńskiej, czy mogłaby Pani podać jakie są w niej rozdziały? Piszę właśnie pracę dyplomową i chciałam zahaczyć o temat dwujęzyczności, niestety książek w tym temacie jest jak na lekarstwo, musiałabym się wybrać do innego miasta żeby wypożyczyć tę książkę i chciałabym wiedzieć czy na pewno ta mi się przyda, czy mam szukać czegoś innego. Z góry dziękuję i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pani Elu, prosze o rade, tak ''u brzucha''. Moj synek tez ma 3 i pol roku, od 20 miesiaca zycia chodzi do Tagesmutter. Po niemiecku mowi tylko ''Ich habe ...'' i ''Ich bin...'' w sumie moze do 100 slow. Tagesmutter pochodzi z Rosji, choc bardzo dobrze mowi po niemiecku. Czasem powie cos do malego po rosyjsku, jesli ten akurat nie rozumie po niemiecku lub jesli ten na przyklad placze, to pociesza go po rysyjsku, spiewa kolysanki po rosyjsku i puszcza czasem Wolka i Zajca. Dwoje innych dzieci mowi tylko po niemiecku i bodzcow do rozwoju niemieckiego nasz synek ma tam jednak w sumie duzo. Czy mysli pani, ze to samo wmieszanie trzeciego jezyka moze byc powodem zahamowania nauki jezyka niemieckiego czy moze raczej chodzi o to, ze rozmow po niemiecku jest tam zwyczajnie za malo?
    Pozdrawiam cieplo
    Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to nie rosyjski. Za mało go. Ale więcej by się przydało rozmów, prostych po niemiecku! Jak mówi po polsku???

      Usuń
  6. aha, no i jak wyglada ten dzienniczek wydarzen? Moze jakies skany?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzienniczek byłby dla Was super rozwiązaniem!! Proszę na głównym blogu wyszukać etykietkę "dzienniczek wydarzeń" tam będzie więcej. Akurat (chwilowo) usunęłam skany, które były umieszczone w widocznym miejscu. JAkby Pani nie znalazła dobrego wytłumaczenia, to proszę pisac na adres prywatny przyślę dużo skanów! Wam polecam dzienniczek robiony samodzielnie, taki specjalny do przedszkoal, nie "Mój pierwszy dzienniczek, bo to po polsku...

      Usuń
  7. Witam serdecznie,

    U nas sytuacja bardzo podobna, my Polacy od 9 lat mieszkający i pracujący w Irlandii. Przyjeżdżając tutaj nie mówiłam po angielsku ( cale życie łącznie z maturą królował u mnie język niemiecki właśnie). Teraz rozumiem 100% (nauka przez osłuchanie), mówię, ale w mojej opinii słabo. Nie mogę czasami ubrać w słowa angielskie swoich myśli. Mam słaby akcent. A dodam, że jestem gadułą, która bardzo duży nacisk kładzie na poprawną polszczyznę. Mąż ma bardzo dobry akcent i słownictwo, za to nie zupełnie nie przejmuje się gramatyką. On po prostu rozmawia płynnie.
    5 lat temu na świat przyszły nasze córki bliźniaczki. Mówiłam do nich od początku bardzo dużo i niemal non stop. były ze mną i niania polskojęzyczną w domu. Z językiem angielskim miały do czynienia podobnie jak Twój syn. Po sąsiedzku, w urzędach, u lekarza, na bilansach w centrum zdrowia etc. Na bilansie 3 latka byłam tłumaczem, bo nie rozumiały pani . Dodam, ze do języka angielskiego miały negatywne nastawienie, nie chciały się uczyć, oglądać po ang. bajek. Zawsze mówiły, że mam mówić po naszemu. Dodam, że są dziećmi bardzo otwartymi, nie wstydzą się, ale brak komunikacji sprawiał, że nie chciały nawet bawić z irlandzkimi dziećmi.
    Na początku bardzo się martwiłam, chciałam im jakos pomóc. Najlepiej dla nich byłoby gdyby poszły do żłobka, nie było nas jednak na to stać. Tutaj to ogromny koszt. Pomyslałam, że nie one pierwsze dzieci na emigracji i dadza pomału radę. I tak się stało. W wieku 3 lat 11 mcy poszły na 3 godziny dziennie do przedszkola. Nie rozumiały na początku nic. Umiały powiedzieć i zapytać o toaletę, picie, jedzenie. Uczyły się coraz więcej i więcej ale dużo też chorowały przez co w pierwszy roku przedszkola opuszczały dużo. Skończyły tamten rok z osłuchaniem i znajiomościa kilku piosenek wierszy ale niewystarczająco jak dla dzieci w ich wieku. Kilkoro polskich dzieci w grupie i koleżanki polskie.
    Wrzesień 2014 był dla nas przełomem, poszły do szkoły ( obowiązek tutaj). Moje obawy były ogromne. Właśnie mija 4 miesiąc edukacji dziewczynek w szkole. Zrobiły OGROMNE postępy. Jestem pod wrażeniem. Ucza się literek metodą jolly phonics. Mają piekny akcent ( strasznie zazdroszcze im tego) dla mnie niewykonalne. Rozumieją wszystko. Czytają! Mają wspaniałą panią, która jak trzeba to staje na przysłowiowej głowie, żeby pokazać im co dane słowo oznacza. Dodatkowo w szkole ucza się języka irlandzkiego ( obowiązek). Śpiewają, recytują, modlą się ( po ang.) poprawiając niejednokrotnie mnie. Są jedynymi Polkami w klasie.
    Jestem z nich mega dumna. Widze ogromne postępy językowe. Z każdym dniem mówią więcej i więcej. Zaczęły używać języka angielskiego podczas zabaw w domu. Wtrącają angielskie słowa do naszych rozmów.
    Za rok idą tutaj do szkoły polskiej przy ambasadzie. Uczę je pisać i czytać po polsku ponieważ chcą.
    Dziekuję Ci za bloga, dzisiaj do Ciebie trafiłam i zaczynam lekturę.

    Pozdrawiam serdecznie
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam, jestem mamą syna (2 lata 9 miesięcy), oboje z partnerem jesteśmy Polakami żyjącymi, pracującymi od 8 lat w irlandii i oboje mówimy biegle po angielsku. Problem z rozwojem mowy został nam przedstawiony na spotkaniu z właścicielka przedszkola jako jeden z czynników który może powodować problemy rozwojowe naszego szkraba. Alexa poslaliśmy do anglojezycznego przedszkola w lipcu 2014 (miał 2 lata 4miesice) aby przygotować go do obowiązkowego przedszkola które miałby zacząć we wrześniu 2015. Chcielismy też aby może przedszkole pomoglo mu w nauce mowienia. W wieku 2 lat znał alfabet, liczył do 20, mówił kolory (yellow, purple, blue, red) oraz kształty (star, heart, oval) wszystko po angielsku. Chodził 3 dni w tygodniu (środa - piątek) na max 6 godzin. W grupie od 4 do 8 dzieci w różnym wieku od roku do 4 lat.Gdy go odbieralismy panie mówiły ze był zadowolony i bawił się. Sam również wyglądał na zadowolonego. We wrześniu na prośbę właścicielki mieliśmy spotkanie na temat syna na którym powiedziano nam, że Alex nie wykazuje zainteresowania grupa, jest bardzo wrazliwy na bodzce (jedno dziecko płacze wówczas on zaczyna płakać, zamykaja się drzwi do pokoju i nie może się uspokoić ani żadna z pań nie jest w stanie go uspokoić), jeśli coś dzieje się nie po jego myśli zaczyna kłaść się na podłodze i płakać. Na spotkaniu dowiedziałam się że moje dziecko po moim wyjściu płakało np.3 godziny do momentu aż zasnął i tak przez 2 miesiące! Nie jadl posiłków, potrzebuje pani aby się z nim bawiła. Do tego dochodzi problem z mowa. Rozumie co się do niego mówi, ale nie wykonuje poleceń. Nie ukrywam ze spotkanie było dla mnie dość przykre ale po przemyśleniu sprawy doszliśmy z właścicielka do wniosku ze zaczniemy posylac syna 5 dni w tygodniu do starszej grupy(3-4 latki). Uczęszcza w ten sposób od października. 5 dni 9.15 do 12.15 sporadycznie zostaje do max 15 jeśli żadne z nas nie może go odebrać wcześniej. I owszem widać różnicę ale nie znaczna. Alex uspokoił się, nie płacze bo w jego grupie juz raczej dzieci nie płaczą, językowo zna więcej slow ale może max 20 więcej. W domu mówimy po polsku ale także zdarza nam się mówić do syna po angielsku bo widzimy ze reaguje szybciej. Ogląda również programy baby Einstein, mądry maluch ale po angielsku bo chcieliśmy aby się osłuchał. Dlatego piszę do Pani bo mamy mętlik w głowie, popełniliśmy błąd mieszając języki ale jak możemy to teraz naprawić aby pomóc synowi zacząć mówić, składać wyrazy? Dodam że jedyne słowa które zna po polsku to 'siedem i pic'. Przepraszam jeśli mój komentarz nie ma składu ale bardzo długo nie pisałam po polsku. Pozdrawiam serdecznie. Olga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Olgo! Bardzo proszę o kontakt mailowy: el.lawczys@gmail.com . Będę prosiła o kilka szczegółowych informacji, więc lepiej w prywatnej korespondencji. Co publicznie mogę napisać: chłopiec potrzebuje szybkiej stymulacji językowej i ogólnorozwojowej (w tym emocjonalengo wsparcia). Jestem teraz w Polsce i po 4 tyg pobytu odkryłam jak przedszkole niemieckojęzyczne wpływa na moją córeczkę, która mówi pięknie po polsku. Postaram się o tym napisać post.Czekam na adres mailowy.

      Usuń
  9. Witam.
    Jestem mamą 4 miesięcznej Julii. Oboje z moim partnerem mieszkamy w Anglii, mówimy po polsku i po angielsku ( ja cały czas szlifuję swój angielski, ale jest on ogólnie na bardzo dobrym poziomie a mój partner bardzo płynnie posługuje się angielskim, ale nie do końca mówi poprawnie) oraz mój partner mówi po rosyjsku bo urodził się na Ukrainie. Zastanawiam się jak wprowadzać języki Julce, żeby nie namieszać jej w głowie. Na razie w domu mówimy po polsku i mój partner mówi do malucha również po rosyjsku. Z angielskim mała ma mało do czynienia, chociaż staramy się spotykać ze znajomymi anglikami z dziećmi. Chciałabym zatrudnić opiekunkę do dziecka, ale nie wiem czy to ma być osoba mówiąca po polsku czy po angielsku, żeby mała miała trochę styczności z angielskim. Obawiam się głównie w przyszłości jak da sobie radę w przedszkolu i czy to nie będzie miało negatywnego wpływu na jej rozwój jeśli za bardzo pomieszamy języki. Co by pani poradziła w takiej sytuacji? Pozdrawiam. Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Jagienko! Przeoczyłam Pani wpis, i nie odpowiedziałam ! Przepraszam!
      Krótko - co ja bym poradziła w tej sytuacji: zostawiłabym Pani po polsku, partner po rosyjsku. Opiekunka... ja zdecydowałabym się na Polkę lub Ukrainkę (rosyjski) - zależy, który język potrzebuje wsparcia - np. Jeżleli macie większy kontakt z językiem polskim (znajomi) to można rosyjskojęzyczną opiekunkę aby wspomóc język rosyjski. Jeżeli duży kontakt z rosyjskim (znajomi) to opiekunkę polskojezyczną. Angielskim się nie przejmować, wprowadzić dziecko delikatnie - np. raz w tygodniu jakas playgrup z anglojęzycznymi dziećmi. Dziecko i tak będzie miało konktakt "na ulicy" z angielskim i potemw przedszkolu. Angielski wejdzie bez problemu, jako język większościowy. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Pani Agnieszko miało być... A Jagienka to Mała? - piękne imię!

      Usuń
    3. Dziękuję bardzo za podpowiedź. Postaramy się wspierać rosyjski bo jest najsłabszy. Ja co prawda rozumiem ale już nie umiem mówić, mimo że kiedyś posługiwałam się tym językiem bardzo sprawnie. Jagienką nazywa mnie rodzina i czasem się tym posługuję a nasza mała to Juleczka :-)) Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  10. Witam,

    Niedługo przyjdzie na świat nasze dziecko, ale już powiem szczerze.. zastanawiam się nad tym jak mądrze podejść do dwujęzyczności i komunikacji z maluchem.

    Ja jestem z Polski, mąż z Meksyku. Między sobą mówimy w domu po hiszpańsku.
    Mieszkamy w Polsce, mąż tu pracuje i w pracy posługuje się językiem polskim. Potrafi mówić po polsku, ale jakoś jest to dla nas "nienaturalne" porozumiewać się ze sobą w tym języku.

    Czytam o różnych metodach komunikowania się z maluchem w dwóch językach, ale zastanawiam się, co jest w naszym przypadku bardziej wskazane? Jak to ugryźć? W jakim języku mówić do malucha, a w jakim między sobą....? Masz jakiś pomysł?

    Pozdrawiam serdecznie,
    Anka

    OdpowiedzUsuń
  11. Paniu Aniu!!! Zostawiałabym hiszpański jako język komunikacji pomiędzy Wami ale Pani do dziecka po polsku, a mąż po hiszpańsku. W ten sposób mąż będzie nadal się uczył polskiego. Język polski zdominuje kiedyś hiszpańki, więc mozliwe, że za parę lat może sie zdecydować Pani na hiszpański i wtedy wybrać strategię miejsca lub czasu i wtedy wszyscy w tym czasie lub miejscu po hiszpańsku. Jak na razie niech Pani wybierze język serca i mąż też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za odpowiedź :) Pozdrawiam, Anka

      Usuń
  12. Witam!

    Moj syn skonczyl 3 lata, mieszkamy z mezem Polakiem w Niemczech, od dwoch lat syn chodzi do zlobka niemieckiego. Po polsku mowi super, calymi zdaniami, nie zawsze poprawnie gramatycznie ale stara sie i sie poprawia. Od poczatku mowilismy do niego po polsku i miedzy soba tez, mimo ze znamy dobrze niemiecki, myslalam ze jedna osoba - jeden jezyk.
    niestety po dwoch latach w zlobku dziecko nie mowi nic po niemiecku. zaczelam w koncu do niego mowic po niemiecku, np. podajac czapke mowie to jest czapka i to samo zdanie tez po niemiecku. troche zaczal powtarzac niemieckie slowa ale mimo to nadal woli mowic po polsku do nas, w zlobku nie mowi nic. tak samo unika kontaktu z innymi dziecmi, mysle, bo postu ich nie rozumie albo nie umie sie wyslowic, z tego wzgledu ze zlobka kaza nam teraz z nim isc na terapie, mowia ze jest lekko autystyczny. nie rozumiem tego w ogole. czy to byl blad ze nie mowilam od poczatku do niego w dwoch jezykach? czy to normale ze nie nie mowi nic w drugim jezyku , choc niby rozumie wszystko? myslalam ze jak pojdzie wczesnie do niemieckojezycznej placowki, nauczy sie jezyka kraju, a my jako rodzice mamy go nauczyc dobrze jezyka ojczystego. teraz wszystko stanelo na glowie a ja juz nie wiem jak z nim postepowac. w ogole przestac mowic po polsku tylko po niemiecku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne: ja mam teraz podobny (nieco mniejsza skala chyba) problem z moja 3 - latką!!! Postaram się więc szybko napisać post, który opisze, co JA robię i mam wrażenie, ze bardzo Wam pomoże! Proszę o kilka dni!!

      Usuń
  13. Pani Elżbieta,

    Mam takie pytanie. Mam dwie córki jedna 5 druga 3 lata urodzone w Szkocji. Jednakże rok temu przeprowadzilismy sie do Berlina. Maz zna bardzo dobrze niemiecki ja mniej. Dzieci od urodzenie w domu mówią po polsku a w przedszkolu starsza córka mówiła po angielsku. Mlodsza córka do 3 roku życia była ze mną w domu. Teraz obie poszły do niem-ang przedszkola w Berlinie. Ogólnie chętnie chodzą do przedszkola i nie ma z tym problemu. Jednakże juz za rok trzeba będzie podjąć decyzje odnośnie szkoły. Jest opcja szkoły pol-niem o moze nie najlepszej reputacji ze niby dziecko nie uczy sie żadnego z języków na odpowiednio dobrym poziomie. Pozostaje szkoła niemiecka ale wtedy mi jako rodzicowi będzie trudno współdziałać ze szkola. Inna opcja to prywatna szkoła ang-niem ale to juz jak na poziomie szkoły chyba za duże obciążenie dla dziecka. A ostatnia opcja to powrót do Polski tak żeby edukacja znajomi bylo w jednym języku, tylko ze wtedy oboje z rodziców od rana do wieczora w pracy. Co będzie najlepsze dla dziecka pod względem językowym żeby czuło sie pewnie. Czy nie da sie poprowadzić dwóch języków na tym samym poziomie. Trzeba sie zdecydować tylko na jeden?

    Z gory dziękuje za odpowiedz, i wsparcie które Pani udziela.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Da się poprowadzić ale to oczywiście jest wielka praca!! Trudno mi jednoznacznie radzić Pani, która z powyższych opcji jest dla WASZYCH dzieci najlepsza. Zależy to od wielu czynników: z jakim krajem Państwo wiążą przyszłość; jakie jest nastawienie Państwa i dzieci do nauki poszczególnych języków, jakie mają dzieci możliwości by opanować każdy z języków, czy na którymś z języków szczególnie Państwu zależy; na jakim poziomie jest obecnie znajomość języków u dzieci.
      Pod względem językowym dziecko będzie czuło się pewnie tam, gdzie jest język, który najlepiej zna - to oczywiste. Ale domyślam się i rozumiem doskonale, iż to nie jest głównym czynnikiem decydującym o Państwa decyzjach.
      Należy więc decyzję podjąć, kierując się postanowieniem, iż dziecku będzie dobrze tam, gdzie Państwo będą szczęśliwi - i zdecydowani na pomoc dziecku w razie problemów, kłopotów, trudnych chwil.
      Szkoła ma oczywiście nauczyć dziecko języka na ODPOWIEDNIO wysokim poziomie, by mogło kontynuować edukację dalej!!!!!! w jakimkolwiek języku!!! Jeżeli tego nie robi, trzeba zmienić szkołę.
      Myślę, że poradzi sobie Pani w niemieckiej szkole jako mama, ale będzie Pani miała na sobie całą odpowiedzialność za naukę polskiego!! (co w Berlinie chyba jest wykonalne ze względu na dobre zaplecze polonijne).
      Musi niestety Pani sama pomyśleć, co będzie dla Pani, PAni rodziny najmniejszym obciążeniem i fizycznym i psychicznym.
      Wiem, że wiele Pani nie pomogłam ta odpowiedzią, ale trzymam kciuki za dobrą decyzję.
      Pozdrawiam serdecznie!!

      Usuń
  14. Witam serdecznie :)
    Nasza coreczka skonczyla w kwietniu 4 latka, mieszkam z mezem w Szwecji, od ponad roku Krysia chodzi do zlobka szwedzkiego. Po polsku mowi super, calymi zdaniami, nie zawsze poprawnie gramatycznie ale stara sie i sie poprawia. Zdarza sie mowic niewyraznie. Od poczatku mowilismy do niej po polsku i miedzy soba tez. Niestety po roku czasu w zlobku dziecko nie mowi nic po szwedzku bynajmniej w zlobku. Musze takze dodac ze jest niesamowicie wstydliwa- np jesli idziemy z nia do lekarza siedzi u meza na kolanach i tez sie nie udziela. W domu jest otwarta i nawet jesli sie bawi to potrafi policzyc do 20 po szwedzku a w przedszkolu nic-cisza. W zlobku z tego co wiem to tylko kiwa glowa. Mamy termin niebawem u logopedy ale obawiam sie ze nic u niego nie powie. Co mi radzisz? Czy to moze byc problem z zakwaterowaniem w zlobku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdź u mnie zakładkę "przedszkole" i "dzienniczek wydarzeń". Proponuję technikę dzienniczka - zobacz jak ja to robiłam po niemiecku z moimi dziećmi. Nie musisz znać dobrze szwedzkiego a baaaardzo pomożesz dziecku: wypisując całe zwroty DASZ NARZĘDZIE. Możesz powiedzieć córeczce, że jak nie wie jak mówić, to nie musi, może pokazać Pani w zeszycie/dzienniczku podobną sytuację. Dzienniczek może być wykorzystany do każdej sytuacji, która Was czeka - wizyta gdziekolwiek - piszecie, gdzie idziecie, co tam można powiedzieć po szwedzku - dymek ze zdaniem. Poczytaj wszystko, co u mnie znajdziesz o dzienniczku, tam znajdziesz wskazówki. Dzienniczek daje możliwość OPISU i WYRAŻENIA EMOCJI!!! Możecie pisać, że BOJĘ SIĘ, NIE CHCĘ, JESTEM SMUTNA. Spróbujcie z dzienniczkiem szybko!!!!!!!!!!!!!!!! U nas po 3 tyg. pomagało (w obu przypadkach)!! Po 3 tyg. czekam na odzew, bo trzeba to kontrolować, monitorować,żeby nie poszło w mutyzm!
      Dalej - nigdy nie mów "powiedz", nie zachęcaj do mówienia. Spróbuj nazwac jej uczucia - "wiem, że Ci trudno mówić po szwedzku; trudne to;nie wiesz, czy cię zrozumieją; te wyrazy takie inne...itp" Może Pani powiedziec, "mi też byłoo trudno, oj bardzo,ale teraz już jest lepiej" "Może zapiszemy, to co można powiedzieć, o tu w dzienniczku, taki wymyśliłam, zobacz" Moze Pani opowiedziec historię mojego synka, ż einne dzieci tez tak miały i ten dzienniczek pomógł. Spokojnie, pomału. Codziennie po 1 : 1 pytanie, 1 odpowiedz. I tyle. To ma dotyczyć BIEŻĄCYCH wydarzeń, tego co było w domu (i po szwedzku) lub tego co jest w przedszkolu (po szwedzku). CZEKAM na opowiadanie!

      Usuń
  15. Pani Elzbieto. Bardzo sie ciesze, ze trafilam na pani bloga. Mam 15stomiesiecznego synka. Ja jestem Polka, maz Hiszpanem, mieszkamy z synkiem w Hiszpanii. Stosujemy metode OPOL (a maz i ja mowimy miedzy soba po angielsku, choc ja znam hiszpanski. Chcemy w ten sposob oswoic malca z trzecim jezykiem), na razie ciezko powiedziec, czy skutecznie, gdyz synek jeszcze zupenie nie mowi, wymawia jedynie "mama" i powtarza niektore dzwieki. Wiem, ze reaguje na swoje imie w polskiej i hiszpanskiej wersji, rozumie w obydwu jezykach slowa takie jak: "pilka", "nie wolno",¨"zobacz", "choc". Bardzo chcialabym pracowac nad tym, aby mial jak najwiecej stymulacji w jezyku polskim. Nie mamy tutaj polskich znajomych, Pawel chodzi do hiszpanskiego zlobka.... Ja mowie do niego po polsku zawsze i w kazdej sytuacji, odwiedza takze dziadkow w Polsce kilka razy do roku. Obawiam sie jednak, ze to moze byc za malo. Czy moglaby pani poradzic jakies stymulujace materialy, gry, zabawy, piosenki.... Bylabym bardzo wdzieczna za taka pomoc. Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za brak polskich znakow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę sięgnąć u mnie do zakłaże znalazłą pani już pomoc na blogu. ki "Polecam z półeczki" i do óżnych innych postów. Mam nadzieję, że znalazła Pani już wiele pomocy - bo odpisuję późno!!
      Prosze pamiętać o tym, iż jest Pani jedynym źródłem języka polskiego. proszę jak najwięcej czasu poświęcić temu językowi, teraz, jak dziecko jest małe!!!

      Usuń
  16. Witam Pani Elzbieto:) Martwi mnie rozwoj mowy,a raczej jego brak u mojego 27-miesiecznego synka...Synek nigdy nie powiedzial mama, nie przytakuje,ani nie mowi "nie", od niedawna zaczal rozumiec cos tam ale wedlug mnie za malo jak na jego wiek.Maz jest Wlochem ale rozmawia sie tu dodatkowo w dialekcie, ja oczywiscie mowie do synka po polsku, sporo czytalismy z synkiem ksiazeczek po polsku ale niedawno urodzil sie drugi synek i w tym momencie trudno mi jest poswiecac tak duzo czasu jak przedtem pierwszemu:/ Martwi mnie dodatkowo fakt,ze synek zaczynal juz mowic ladnie wyrazy w dwoch jezykach kilka miesiecy temu,ciagle je w kolko powtarzal (bo mial swoje ulubione),a pozniej jakby zapomnial, teraz ma kilka nowych, ktore czesto powtarza ale nie jestem pewna czy do konca rozumie o co chodzi...Powoli zaczynam "przeklinac" ta dwujezycznosc bo nie ma tu Polakow i nie ma nikogo oprocz mnie z kim mogolby sobie "pogadac",a ja chyba niezbyt daje sobie rade.Widze,ze chce komunikowac ale mu nie wychodzi i czesto konczy sie "wscieklizna" jak nie rozumiemy o co chodzi:/ Mam kilka ksiazeczek "kocham czytac"-syn lubi je ogladac ale jakos malo sie angazuje,zeby powtarzac samogloski,czy wyrazy dzwiekonasladowcze. Od jutra postaram sie przekonac go do sluchawek ("slucham i ucze sie czytac"),chociaz raczej bedzie trudno.
    Zwracalam sie juz do pediatry ale on kaze "czekac" i juz 2 razy mnie odeslal z kwitkiem-bo dwujezyczni tak maja...
    Ciesze sie,ze tu trafilam, postaram sie jak najwiecej korzystac z Pani bloga.
    Pozdrawiam serdecznie- Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Izo,
      jak słuchawki? udało się? Myślę, że to by był dla Małego dobry krok. Przy Kocham czytac - dobrze by było aby powtarzał... Jak reaguje na Pani pytania do obrazków "jak mówi/robi krowa?" "Co powiedziała mama" itp? Należy dziecku zostawic kilka sekund na odpowiedx, jak nie ma odpowiedzi, samemu powiedziec. Może przydałby się mu gesty artukulacyjne, które ułatwiają mówienie. Ręką dziecka niech PAni na swojej twarzy pokazuje cos ię tam dzieje, niech dotyka policzkó, warg , krtani u Pani. Jeżeli sa takie emocje u niego przez brak rozumienia nie należy czekać!!! nalezy JUŻ pomagać.
      Należy mu koniecznie, szybko wprowadzić kilka rzeczowniko i czasowników i pkazac, jak łączyć sylaby w wyrazy a potem w proste zdania typu MAMA JE, TATA PIJE. Nie wiem, czy PAni wi ejak to zrobić? U dziecka z takimi emocjami i potrzebą komunikacji jest to trudne.
      Może kilka zajęć np. przez skypa, by pokazało Pani jak kierowac stymulacją synka - prowadzi je fajnie Kasia Czyżycka - kontakt znajdzie Pani na jej blogu http://blog.centrumgloska.pl/
      I niech Pani nie "przeklina" dwujęzyczności...nic to nie da, spokojnie stymulujemy ile się da, ale eliminujemy złe emocje, dzieci je czują bardzo.

      Usuń
  17. Witam Pani Elzbieto:) Martwi mnie rozwoj mowy mojego dziecka poniewaz moja corka ma 2 lata i nie potrafi zlozyc zdania i mowi tylko pojedyncze slowa. Ja jestem Polka i mowie do corki po Polsku a moj maz jest Rumunem i mowi do corki po Rumunskui miedzy soba rozmawiamy w jezyku Angielskim.Corka rozumie co sie do niej mowi w naszych jezykach a nawet rozumie jak rozmawiamy miedzy soba po Angielsku.Martwi mnie fakt ze za pol roku pojdzie do przedszkola i tam bedzie 4 jezyk poniewaz mieszkamy w Belgii. Bardzo prosze o porade bo nie wiem co mam robic.
    Pozdrawiam serdecznie Anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Anno, mam nadzieję znalazła już Pani odpowiedzi an nurtujące Pania pytania (nie było mnie "w necie" przez miesiąc). jeżeli nie to prosze poprzeglądać blog i znaleźć różne posty opisujące stymulację językową małych dzieci. Proszę też pozostać przy mówieniu do dziecka w językach rodziców. Córeczka jest jeszcze mała i ma prawo, w sytuacji wychowywania w 3 językach, mówić pojedyncze słowa. Proszę sprawdzić czy używa wypowiedzen w formach czasownikowych. Za pół roku, jak się nie zmieni, można skonsultować ze specjalistą. Na ten moment prosze stymulowac , opowiadać o obrazkach w książeczkach, bawić się w teatrzyki.

      Usuń